+

Porady

Opieka nad osieroconym kociakiem – część 1



Koty to zwierzęta, które na świat przychodzą jako stworzenia niesamodzielne. Za opiekę nad maluchami w pierwszym okresie ich życia odpowiada matka. Jeśli jednak jej zabraknie, to można spróbować stać się dla malucha opiekunem zastępczym. Ostrzegamy jednak – jest to zadanie trudne i można je śmiało nazwać pracą na pełen etat!

Kociak po urodzeniu

Gdy kocięta przychodzą na świat, są ślepe, niezdarne ruchowo, praktycznie głuche i niezdolne do utrzymania stabilnej temperatury ciała. Ich przewody pokarmowe nie działają samodzielnie, a procesy trawienia i wydalania wymagają zewnętrznej stymulacji. Za te wszystkie skomplikowane elementy powinna odpowiadać kotka. Jeżeli jednak z jakiejś przyczyny nie jest ona w stanie pełnić opieki nad maluchami, każdą z tych kluczowych kwestii musi zająć się opiekun..

W ciągu 48 godzin po porodzie kotka produkuje pierwszy pokarm, nazywany siarą. To specyficzne mleko jest nie tylko bardzo odżywcze (więcej o właściwości siary możecie przeczytać tutaj https://www.dolina-noteci.pl/Jak-dbac-o-nowonarodzone-kotki-blog-pol-1648545312.html), ale też wyposaża malucha w pierwszą pulę matczynych przeciwciał, chroniących jego organizm przed infekcjami. Kocięta, które nie przyjęły siary zaraz po narodzinach, są zdecydowanie słabsze i mają znacząco mniejsze szanse na przeżycie.

Kotka po porodzie od razu wylizuje kocięta, jednocześnie dogrzewając je i stymulując ich skórę oraz mięśnie. Jeśli matka nie jest w stanie tego zrobić, musi tym się zająć opiekun. Ponieważ kocięta zaczynają samodzielnie kontrolować swoją termoregulację dopiero na etapie 6 tygodnia życia, do tego momentu muszą być zewnętrznie dogrzewane. Wychłodzone kociaki są mniej ruchliwe, mają gorszą perystaltykę jelit oraz tracą zdolność przyswajania substancji odżywczych w ramach procesów trawiennych. Dlatego należy dbać o to, aby maluch w tym wieku miał cały czas zapewniony dostęp do zewnętrznego źródła ciepła: termoforu lub specjalnej maty grzewczej.

UWAGA! Nigdy nie nastawiamy maty na jej maksymalną moc, ponieważ może to doprowadzić do przegrzania malucha, co również może być dla niego niebezpieczne. Mata powinna być ciepła, ale nie gorąca.

Karmienie kociego noworodka

Kocięta do ukończenia 3 tygodnia życia muszą pić mleko co 2 godziny przez całą dobę. Do karmienia maluchów wykorzystuje się zgodne gatunkowo preparaty mlekozastępcze, które dostarczają kociętom wszystkich potrzebnych składników odżywczych w odpowiednich proporcjach. Absolutnie zakazane jest podawanie kociętom mleka krowiego oraz wszelkich jego przetworów, jak również pokarmów mlekozastępczych dla innych gatunków (np. dla psa). Takie próby mogą doprowadzić do poważnych komplikacji ze strony przewodu pokarmowego, a docelowo do śmierci malucha, który w tym wieku błyskawicznie się odwadnia i opada z sił.

Kocięta należy zawsze karmić w ułożeniu na brzuchu (w pozycji mostkowej) lub na boku. Nigdy nie wolno trzymać ich do karmienia na plecach, ponieważ może to spowodować zachłyśnięcie się pokarmem, który dostanie się do płuc. Jest to bezpośredni stan zagrożenia życia kociaka, u którego może rozwinąć się zachłystowe zapalenie płuc, w wielu przypadkach prowadzące do śmierci. Dlatego ułożenie ciała w czasie karmienia musi pozostawać fizjologiczne, czyli takie, jakie maluch sam przyjąłby, gdyby ssał mleko bezpośrednio od kotki.

Do karmienia kociąt służą specjalne butelki ze smoczkiem lub pipety. Korzystanie ze smoczka ma tę zaletę, że pozwala na sprawdzenie, czy u malucha występuje prawidłowo odruch ssania. Jeśli jest on osłabiony lub w ogóle niezauważalny, zwykle oznacza to, że z kociakiem dzieje się coś złego i jest zbyt słaby, aby jeść. W takiej sytuacji konieczne może się okazać założenie sondy, zatem natychmiast powinien nastąpić kontakt z lecznicą.

Masowanie brzuszka

Ponieważ u kociąt w tym wieku nie funkcjonuje jeszcze samodzielna perystaltyka jelit, malucha trzeba wymasować po każdym posiłku, stymulując okolice cewki moczowej i odbytu w celu wydalenia produktów przemiany materii. W normalnych warunkach robi to kotka, która w pierwszym etapie życia wylizuje kocięta i przy okazji zjada ich odchody, by nie zanieczyszczać gniazda i nie ściągać zapachem uwagi drapieżników. Należy jak najlepiej odtwarzać ów mechanizm (z pominięciem elementu zjadania ;)), by nie doszło do zapchania jelit i zastoju moczu w pęcherzu malucha.

Kociaka po karmieniu najlepiej ułożyć na grzbiecie, wyposażając się w płatki kosmetyczne i pojemnik z ciepłą wodą. Wilgotnym i ciepłym płatkiem należy masować brzuszek malucha okrężnymi ruchami w kierunku doogonowym, by pobudzić jelita do przesuwania treści. Z kolei okolice cewki moczowej kociaka trzeba stymulować krótkimi, delikatnym dotknięciami płatka, aby nie doprowadzić do podrażnienia.

Mocz kociąt jest praktycznie przezroczysty i o słabej woni, natomiast kał na etapie diety mlecznej powinien być uformowany, plastyczny, o jasnym odcieniu. Jego barwa ulega ściemnieniu po wprowadzeniu do diety składników mięsnych. Jeśli cokolwiek w odchodach malucha zaczyna odbiegać od normy (konsystencja, zapach, kolor, pojawienie się krwi, śluzu itp.), jest to wskazanie do natychmiastowej konsultacji z lekarzem weterynarii.

Czy można oddać kociaka „mamce”?

Zdecydowanie tak i zazwyczaj jest to bardzo dobry pomysł, o ile jednocześnie nie narazimy na szwank dobrostanu kotki, której podrzucamy maluchy. W kocim świecie samice, które żyją w koloniach, często wymieniają się w opiece nad miotami, jeśli te przyszły na świat w zbliżonym czasie. To powoduje, że kotki, które np. karmią swoje kocięta zwykle nie mają problemów z zaakceptowaniem „podrzutka” (choć oczywiście, jak zawsze mogą być od tego wyjątki, dlatego podkładanie malucha musi następować w sposób bardzo delikatny i w asyście człowieka).

Jeśli tylko kocia mama dopuści obcego malucha do ssania mleka, zacznie go wylizywać i mruczeć – prawdopodobnie wszystko pójdzie dobrze. Jeśli jednak będzie na niego syczeć, bić go łapami lub warczeć – wówczas lepiej dla bezpieczeństwa zabrać malca i poszukać innego rozwiązania.

Pamiętajmy, że kotka ma ograniczoną zdolność do produkcji pokarmu, którego, wraz ze wzrostem maluchów, potrzeba coraz więcej. Dlatego też, jeśli kocia mama ma pod opieką więcej niż 5-6 kociąt, warto ją wspomagać, dokarmiając maluchy preparatem mlekozastępczym. Jeśli zbyt mocno wyeksploatujemy matkę, może bowiem okazać się, że nie jest ona w stanie podołać zadaniu, przez co nie tylko maluchy nie będą się prawidłowo rozwijać, ale też ona sama popadnie w problemy zdrowotne.

Przechodzenie na dietę stałą

Po trzecim tygodniu u kociaka zaczynają pojawiać się już zęby mleczne, co oznacza, że do jego diety można powoli wprowadzać wysokomięsną karmę mokrą, najlepiej w postaci musu. To oznacza też możliwość wydłużenia przerw między posiłkami do 3-4 godzin, a więc i więcej snu dla opiekuna w nocy. Gdy maluch nauczy się zjadać taki rodzaj pożywienia, stopniowo można rezygnować z mleka, na rzecz coraz większych ilości jedzenia stałego. W naturze proces odsadzenia dietetycznego trwa zwykle kilka tygodni, a kocięta, które kończą 2 miesiące, w większości przypadków nie dopijają już mleka (i nigdy w późniejszym życiu do niego nie wracają!).

Podstawą żywienia kociąt na diecie stałej powinna być wysokomięsna zbilansowana karma mokra. Warto natomiast zmieniać jej smaki. Kocięta, dzięki swojej wrodzonej ciekawości, chętnie próbują nowych rzeczy, a zapoznanie ich z różnymi smakami w tym pierwszym okresie podnosi ich pokarmową elastyczność w wieku dorosłym.

Malucha w okresie wzrostu należy karmić na życzenie i bez górnego limitu porcji. Z uwagi na to, że jego organizm w tym okresie błyskawicznie się buduje, jego zapotrzebowanie kaloryczne jest ogromne. Dlatego, jeśli widzisz, że kociak jest głodny – daj mu więcej karmy.

Co dalej?

Powyższe elementy absolutnie nie wyczerpują tematu opieki nad kocim osieroconym malcem. Do kolejnych wyzwań należy m.in. kwestia zdrowia, przygotowania socjalizacyjnego oraz opanowania podstawowych zasad tego „jak być kotem”. Po kolejne wskazówki dotyczące odchowywania kociej „sierotki” zapraszamy do drugiej części tekstu!

 

kocia behawiorystka

Artykuł powstał we współpracy z:

Małgorzatą Biegańską – Hendryk

Magister historii, technik weterynarii, dyplomowana behawiorystka zwierząt towarzyszących, zoodietetyczna kotów. Od 10 lat buduje markę kocibehawioryzm.pl. Autorka książek, artykułów i bloga. Prywatnie opiekunka 3 kocich futer (Stefana, Buni i Imbira) oraz sfinksa Gacka.