Pupilem czerwca 2019 r. została Bójka.
Gdy zdecydowaliśmy się na adopcję psa od razu wiedzieliśmy, że będzie to pies z Fundacji dla Szczeniąt Judyta. Po pozytywnej wizycie przedadopcyjnej pojechaliśmy do fundacji wybrać nasze szczęście. Wybraliśmy jedyną beżową suczkę, która tam wtedy była. Mała była w czasie leczenia, więc musieliśmy uzbroić się w cierpliwość. Po 2 tygodniach zadzowniła Pani z Fundacji mówiąc, że nasz szczeniak miał w nocy atak padaczki i możliwe, że takie sytuacje będą się powtarzać. Byliśmy załamani. Po długiej rozmowie zdecydowaliśmy się na rezygnację z maluszka. Wiedzieliśmy, że przy naszym trybie życia nie będziemy w stanie zapewnić jej odpowiedniej opieki. Z bólem serca powiadomiliśmy o tym Fundację, która obiecała, że znajdzie małej najlepszy dom jaki tylko może. Po kilku dniach dostaliśmy zdjęcie niesamowicie podobnej suczki, która jest w domu tymczasowym w Białymstoku i jeśli tylko chcemy to ściągną ją dla nas do Warszawy. I tak po dwóch dniach odebraliśmy nasza małą i wystraszoną Bójeczkę.
Imię wybraliśmy jeszcze zanim trafił do nas pies. Trafiłam gdzieś w internecie na innego psa o tym imieniu i stwierdziłam, że przy naszych zadziornych charakterach będzie pasować idealnie.
Idealny dzień to taki, gdy możemy długo pospać (Bójka jest z typu psów, które śpią dopóki właściciel nie wstanie), a później pojechać na działkę. Bójka jest szalenie aktywnym psem, który nigdy się nie męczy. Jeśli dołożymy do tego drugiego aktywnego psa i jakiś zbiornik z wodą typu staw to Bójka jest w niebie.
Przede wszystkim spędzamy dużo czasu razem. Wspólne wycieczki, spacery… Powrót do domu z pracy jest dużo przyjemniejszy gdy wiemy, że czeka tam na nas Bójka. Dzięki Bójce poznaliśmy masę wspaniałych osób z naszej okolicy, które również mają psy.
Bójka jest ogromną fanką suszonych, naturalnych gryzaków. Brzmi to strasznie, ale suszona noga sarny, czy świńskie ucho to coś, na co czeka. No i oczywiście kolacja, gdy dostaje puszkę Doliny Noteci. Gdyby mogła to wyrwałaby mi ją z ręki i sama sobie nałożyła!
Myśle, że najlepsza historią jest właśnie odnalezienie siostry. Mieliśmy jeszcze jedną taką śmieszną sytuację. Mieszkaliśmy na ostatnim piętrze w wysokim bloku. Zjeżdżając któregoś dnia windą na spacer winda zatrzymała się na 9 piętrze. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam chłopaka całego w tatuażach z bulterierem na smyczy. Powiem szczerze, że trochę się przestraszyłam. Bójka miała wtedy 4 miesiące i miała tendencję do wyrywania się do innych psów, by się z nimi bawić. Jak tylko zobaczyła tamtego psa wyrwała do przodu. Przestraszona chciałam ją odciągnąć, gdy chłopak powiedział „spokojnie, Bunia ma 13 lat i anielską cierpliwość”. I tak oto ja poznałam super sąsiada, który zakochał się w Bójce, a Bójka swoją pierwszą najlepszą przyjaciółkę. Bunia faktycznie miała anielską cierpliwość. Bójka ciągnęła ją za uszy, przeskakiwała przez nią (albo przebiegała pod nią) a ta, dzielnie to znosiła. Wspólne spacery okazały się strzałem w dziesiątkę. Także nie warto oceniać psa po rasie, bo nawet jeden z pozornie najgroźniejszych psów może okazać się oazą spokoju.