Pupilami sierpnia 2019 r. została Chanel
Chanel adoptowałam ze schroniska, gdy miała 4 miesiące. Byłam wtedy wolontariuszką, a ona całkowicie podbiła moje serce. Miała sporą głowę, nieproporcjonalną w stosunku do reszty ciała i śliczne, ale smutne oczka, w których była prośba o zabranie jej stamtąd. Poczułam między nami niezwykłą więź. Jesteśmy dowodem na to, że miłość od pierwszego wejrzenia naprawdę istnieje! 🙂 Pokazałam jej zdjęcie mamie i zapytałam, czy możemy ją przygarnąć. A mama, również psiara, oczywiście się zgodziła i tak Chanel stała się członkiem naszej rodziny 🙂
Imię wymyśliła moja mama. Inspiracją była Coco Chanel, która uwielbiała biało – czarne stroje 🙂
Nasz ulubiony dzień to taki, który cały spędzamy razem. Poranek rozpoczynamy długim spacerem do lasu, gdzie Chanel może swobodnie zanurzyć się w świecie zapachów. Idealny dzień Chanel uwzględnia również kąpiel w rzece, jeziorze czy chociaż kałuży 🙂 A wieczorem zawsze przytuanie i mizianie po brzuszku 🙂
Chanel wniosła do mojego życia mnóstwo radości 🙂 Nie był to typowy, niszczący rzeczy szczeniak, który wywraca dom do góry nogami. Chanel jako psie dziecko była bardzo przestraszona, bała się dosłownie wszystkiego. Wspólnie przezwyciężałyśmy jej lęki. Obcowanie z nią rozwinęło we mnie empatię, wrażliwość i cierpliwość. Każdy dzień spędzony z Chanel to świetna przygoda 🙂 Chanel jest niezwykle inteligentna, mam do niej całkowite zaufanie. Dzięki niej nauczyłam cieszyć się, z wydawałoby się, błahostek – wschodu słońca, bezstroskiego biegania po łące, spacerze w śniegu czy deszczu. To właśnie dzięki Chanel prowadzę tak aktywny tryb życia. Ach, i wszędzie mam psią sierść 🙂 Na czarnych ubraniach – białą, a na białych ubraniach – czarną 🙂 Taka magiczna moc łaciatego psa – zawsze masz przy sobie jego cząstkę 🙂 Nie wyobrażam sobie domu bez psa. Kto by się wtedy tak cieszył na mój powrtót, nawet po chwilowej nieobecności? 🙂
Muszę się przyznać, że uwielbiam ją rozpieszczać 🙂 Nie potrafię przejść obojętnie obok sklepu zoologicznego. Chanelka ma dwa duże kosze pełne zabawek. Kupuję jej również przeróżne, naturalne smakołyki 🙂 W całym mieszkaniu ma też kilka łóżek, choć i tak najchętniej wybiera moje albo kanapę w salonie 🙂 Bardzo dbam o jej zdrowie, pilnuję, aby miała zbilansowaną dietę, dużą wagę przykładam do badań profilaktycznych.
Całe mnóstwo 🙂 Chanel wszędzie ze mną podróżuje. Kiedyś, będąc na Mazurach, postanowiliśmy zrobić spływ kajakowy Krutynią, oczywiście z Chanel na pokładzie. Bardzo jej się podobało, ale w pewnym momencie zaczęła się nudzić i wyskoczyła do wody. Dopłynęła do brzegu, pobiegała sobie trochę w lesie wzdłuż rzeki, aż w końcu do nas dopłynęła, żeby wciągnąć ją z powrotem na pokład. W głowie miałam już obraz, że kajak się przewraca i wszyscy lądujemy w tej zimnej wodzie, ale na szczęście udało mi się ją podnieść na szelkach do góry, bez kolizji 🙂